Mężczyźni, kobiety, dzieci, cywile i pozostałe w mieście grupki żołnierzy i oficerów — wszyscy razem. Nie ma czasu na sen i odpoczynek, nie ma w sercu miejsca na strach, na skargę, na zwątpienie — jest tylko wspólna wola: „Bronić się!”.
Na czele obrony miasta staje jego stary wiceprezydent, Roman Sawicki. Pierwszym naszym odruchem jest kopanie okopów i zapór przeciwczołgowych. Na wezwania powtarzane przez megafony zbierają się tysięczne rzesze ludzi z łopatami. Kopiemy rowy i stawiamy zapory na wszystkich możliwych drogach wiodących do miasta. Nie mamy przecież wywiadu, nie wiemy, z jakiej strony i który z dwu wrogów na nas uderzy.
Grodno, 20 września
Grażyna Lipińska, Jeżeli zapomnę o nich…, Paryż 1988.
Na most wjeżdża olbrzymi czołg, przerywa bez trudu nasze zapory, za nim drugi, trzeci, czwarty. Trzepoczą na nich czerwone chorągiewki. Na pierwszym czołgu bukiet kwiatów; gdzieś go kwiatami przywitano, ale nie w Grodnie. Żołnierz polski na przyczółku mostowym wali z działka przeciwlotniczego, przepuścił jednak pierwsze czołgi, trafił w czwarty, który zanim zdążył wjechać na most staje w płomieniach. Czołg pierwszy jest już na ulicy Mostowej i strzela w koszary. Celnie rzucona przez żołnierza butelka z benzyną wystarcza — czołg się pali. Jeden z czołgistów wyskakuje i płonąc pada koło dymiącej maszyny. Kiedy [...] podchodzimy do niego, jest martwy, twarz nie jest spalona i — o dziwo — zupełnie spokojna, płoną tylko brzuch i wnętrzności. Nakrywamy go zestrzelonymi gałęziami kasztanów.
Grodno, 20 września
Grażyna Lipińska, Jeżeli zapomnę o nich…, Paryż 1988.
Czołg strzela [z parku] w kierunku budynków poczty i KKO [Komunalnej Kasy Oszczędności]. Patrzę na to w odrętwieniu, ledwie pojmując, co się dzieje; nie słyszę prawie tych nowych i nie znanych mi dotąd odgłosów wojny. Dopiero bliski wystrzał stojącego koło kina „Apollo” działka doprowadza mnie do przytomności. Walą do tego czołgu w parku, który przerywa ostrzeliwanie budynków na ulicy Orzeszkowej, zwraca lufę w stronę działka i przy okazji moją, a następnie rusza ostro naprzód. Teraz wszystko zaczyna nabierać tempa: czołg strzela, wybuch pocisku, huk, kawałki cegieł, kurz, brzęk tłukącego się szkła. Strzela również działko spod kina. Na pancerzu czołgu jakieś błyski, zgrzyt gąsienic o bruk, czołg jest tuż-tuż, przetacza się obok mnie, dymiąc spalinami. Ogromny huk, jakieś zgrzyty, krzyki. Słyszę to wszystko, leżąc przerażony pod murem... A chciałem być bohaterem i brać udział w obronie Grodna. Jak wielka jest różnica pomiędzy rzeczywistością a marzeniami... Wtem słyszę czyjś zdyszany głos: „Rzucaj tę butelkę! Prędko, po cholerę ją trzymasz, wstawaj!”. Przytomnieję, obok mnie stoi żołnierz, prawdopodobnie z obsługi działka.
Nie bardzo wiedząc, co czynię, poderwany tym krzykiem, wybiegam na ulicę Dominikańską, widzę czołg stojący w szerokich obrotowych drzwiach kina, a pod nim zniszczone działko. Gąsienice przesuwają się z ogromnym hałasem do tyłu, robię kilka kroków i rzucam z całej siły butelką, która [...] rozbija się na pancerzu — od razu bucha duży płomień.
Grodno, 20 września
Czesław Grzelak, Wilno–Grodno–Kodziowce 1939, Warszawa 2002.
O godzinie 16.30 dowiedziałem się, że na południe od Grodna znajduje się dowódca 15 Korpusu Pancernego, bohater Związku Radzieckiego komdiw Pietrow. Natychmiast udałem się do niego i zameldowałem: „Miasto Grodno zdobyte, poczta, telegraf, bank, elektrownia, stacja kolejowa wzięte. Wystawiłem wartę z 5 kompanii 101 pułku strzeleckiego, ponieważ brakuje mojej piechoty. Czołgi i samochody pancerne rozlokowały się w mieście wzdłuż rzeki Niemen”.
Komdiw Pietrow odpowiedział mi na to: „Jak to «miasto zdobyte», skoro prowadzona jest strzelanina?”. [...] A potem dodał: „Wyprowadzić czołgi z miasta, w przeciwnym razie was spalą”. Oburzyłem się, bo przecież rano będziemy musieli znowu zdobywać miasto, ale komdiw Pietrow powiedział: „Do przeczesania miasta potrzeba od 3 do 5 tysięcy piechoty, a my jej nie mamy. Czołgi 15 Korpusu Pancernego stoją bez benzyny. Do rana mogę zatankować nie więcej niż szesnaście czołgów, które przekażę pod wasze rozkazy. Nocą podejdzie 4 Dywizja Kawalerii i jutro [22 września] od godziny 8.00 razem ze spieszonymi kozakami będziemy przeczesywać miasto”.
Po tym wyjaśnieniu wyprowadziłem z miasta czołgi, ale zostawiłem wartę w zajętych instytucjach i samochody pancerne do patrolowania ulic.
Grodno, 21 września
Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów 17 września 1939, Działania wojsk frontu białoruskiego, t. 3, red. Czesław Grzelak, Warszawa 1995.